To wariactwo,
ale poszłam po walizkę i zaczęłam przeglądać szafę. Zadzwoniłam lotnisko i
zarezerwowałam bilet na rano. Udało mi się kupić ostatni, jaki był. Zrobiłam
odprawę przez Internet, więc pozostawało mi tylko się spakować. Zaczęłam
wybierać ciuchy z szafy i niedługo po tym walizka stała w rogu pokoju. Mi się
wydawało, że to niedługo, a z 2 zrobiła się trzecia trzydzieści rano. Poszłam
zrobić sobie śniadanie, a po drodze myślałam o tym chłopaku, który tak pięknie
się speszył. Miał ładne kręcone włosy. Aż miałam ochotę zanurzyć w nich ręce.
Przed czwartą czekała pod domem taksówka. Szybko zniosłam walizkę i zamknęłam
za sobą drzwi. Sprawdziłam dwa razy, czy aby na pewno to zrobiłam, ale mimo
wszystko zamek nie ustępował. To jest totalne szaleństwo, co wyprawiam.
Taksówkarz zatrąbił, a ja wyszłam z otępienia i poszłam prosto do taksówki,
która z piskiem opon ruszyła na lotnisko. Po raz ostatni spojrzałam na swój
dom, który po chwili zniknął za rogiem. Jechałam przez puste ulice Londynu.
Słońce leniwie wstawało zwiastując poranek. Dla mnie on zaczął się już dwie
godziny temu. Na lotnisku szybko przeszłam to wszystko i po chwili siedziałam w
samolocie obserwując przepiękny wschód słońca. Po chwili mogłam obserwować
oddalający się ode mnie lodyński krajobraz. Po chwili zniknął w chmurach. WITAJ
AMERYKO! Pomyślałam i oparłam głowę o zagłówek. Czeka mnie 15 godzin
dłuuuuugiej podróży.
Nim się
obejrzałam stałam na płycie lotniska w NOWYM JORKU! Te miasto nigdy nie śpi.
Wylądowałam równo o północy. Nowy Jork nocą to coś przepięknego. Mam masę
zdjęć. Czuje, że zakochałam się w tym widoku. Podróż upłynęła mi na spaniu i
oglądaniu filmów. I czasami na obserwowaniu dziwnego zachowania mojego sąsiada.
Koleś miał jakieś niekontrolowane odruchy i chciał poznać mnie „bliżej” za co
dostał w krocze.
Po pół
godzinie stałam i próbowałam złapać taksówkę, co nie było taką łatwą sztuką.
Niedługo po tym jechałam przez zatłoczone ulice Nowego Jorku z twarzą wlepioną
w szybę. Nigdy nie byłam w Nowym Jorku, a moja obecność tutaj przyprawiała mnie
o dreszcze. Nie mogłam uwierzyć, że jestem w tym mieście! Kiedyś godzinami
mogłam marzyć o tym, jak będzie wyglądać moja wizyta tutaj. I o Boże, dzięki
Olly’emu to się spełnia! Dopiero koło wpółdo drugiej udało mi się dotrzeć do
hotelu, który znajdował się w centrum Nowego Jorku. Wysiadłam z taksówki i
podziękowałam kierowcy za przyjemną i bezpieczną jazdę. Przekroczyłam próg
hotelu. Hotel był duży i ekskluzywny. Na wprost wejścia była recepcja.
Podeszłam bliżej, ale nikogo na niej nie było. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili
podeszła do mnie niewysoka brunetka.
- Dobry
wieczór, czym mogę służyć?
- Jestem
przyjaciółką Olly’ego Mursa.
- Tak wy
wszystkie nimi jesteście – powiedziała pod nosem po polsku – Kolejna głupia
fanka.
- Przepraszam,
ale czy mogłaby mnie pani przestać z łaski swojej wyzywać? – zapytałam po
polsku.
Mieszkałam w
Polsce w pierwszych latach życia. Chociaż mało z tych czasów pamiętam, rodzice
zaszczepili we mnie nutkę patriotyzmu. Znałam perfekcyjnie polski, bo u nas w
domu w innym języku niż polski nie rozmawialiśmy.
Dziewczyna
spaliła buraka.
- Skoro mi
pani nie wierzy, to poproszę apartament z widokiem na Nowy Jork.
- Ale to sporo
kosztuje – odradzała mi.
- To są moje
finanse. Więc mogę liczyć na ten pokój?
- Tak, niech
pani chwilę poczeka. Apartament, tak jest obecnie wolny. Poproszę paszport,
żebym mogła spisać dane osobowe.
Szukałam go w
torebce, aż w końcu znalazłam. Z niechęcią podałam go dziewczynie., Miałam tam
stare zdjęcie za czasów, gdy byłam jeszcze blondynką. Dziewczyna dokładnie
przyglądnęła się zdjęciu. 3….2….1….
kurde, wciągnęłam się w to. :D
ReplyDelete