W oddali usłyszałam takty muzyki, więc
nie czekając ni chwili podążyłam w tamtym kierunku. Muzyka była nieodłączną
częścią mojej natury. Coś, bez czego umieram. Kochałam ją za to, że śpiewając
czy słuchając nie trzeba udawać, że jest okej można po prostu wyrazić siebie.
Spojrzałam jeszcze raz na karteczkę i dopiero teraz ro di mnie dotarło. To były
numery. Przedzierałam się pomiędzy rozwrzeszczanymi dziewuchami, które za nic
nie chciały mnie przepuścić. Więc bez skrupułów przepychałam się przez nie, nie
zaszczycając ich spojrzeniem pomimo gniewnych protestów. Gdy udało mi się
dotrzeć na moje miejsce byłam szczęśliwa, że nie odniosłam żadnych obrażeń.
Okazało się, że mam miejsce pod sceną. Jak na razie nie zwróciłam uwagi na
artystę, próbując uspokoić galopujący oddech. Prąd przeszedł po moim ciele, gdy
usłyszałam jak ten ktoś śpiewa. Odwróciłam się w jego kierunku i doznałam
szoku.
Szok przerodził się w ekscytację, ta w zdziwienie, zadowolenie, niepewność a na końcu dumę. Olly. Mój Olly stał tu i śpiewał przed tak ogromną publicznością. Nie chciałam zdradzać swojej obecności, jednak zanim się obejrzałam moje ręce same zaczęły do niego machać, a z ust wydobywały się krzyki 'Olly'. Gdy mój przyjaciel mnie dostrzegł w jego oczach zawitały wesołe iskierki, a na twarz wpłynął szeroki uśmiech. Wsłuchiwałam się w słowa piosenki, rozkoszując się każdym słowem śpiewanym przez chłopaka. Uważam, że to był najlepszy koncert EVER! Po nim była chwila przerwy w czasie, której Olly złapał mnie pod sceną.
- Byłeś świetny - powiedziałam i rzuciłam mu się w ramiona przy okazji całując go w policzek. Nie byłam świadoma, że ktoś przygląda się nam z oddali zaciskając pięści i trzęsąc się ze złości.
- Tylko dzięki tobie.
- To było... Było - nie mogłam znaleźć słów pasujących do opisania moich uczyć - LEGENDARY!
Olly przybił ze mną piątkę i zapytał czy zechciałabym zostać na koncercie jego przyjaciół. Na jego propozycje przysłałam z uśmiechem. Stałam z nim tyłem do sceny przypominając sobie wszystkie śmieszne wydarzenia z dzieciństwa. Po chwili usłyszałam kolejne takty zaczynającej się muzyki. Po chwili na scenę wpadła piątka chłopaków. W jednym z nich dostrzegłam Harrego a moje serce przyspieszyło. Może ze względu na jego uśmiech, który zauważyłam w momencie na scenę albo wydarzenia z poranka, które zalały mija głowę sprawiły, że się zarumieniłam. Ostatnio nie miałam czasu interesować się nowymi artystami, ale z pewnością mogłam stwierdzić, że mieli to coś. Mogłam przysiąc, że podczas jednej piosenki Harry spojrzał na mnie. Nie jak na insekta czy lekceważąco, ale tak z uczuciem. Ułamek sekundy, gdy nasze oczy skrzyżowały się w tamtym momencie. Przeszył mnie dreszcz. Pożądania? Może. Nie była pewna, co do tego uczucia. Wiedziałam, że jeśli Harry Styles zapragnął by mnie teraz pocałować oddałabym mu się bez reszty.
Szok przerodził się w ekscytację, ta w zdziwienie, zadowolenie, niepewność a na końcu dumę. Olly. Mój Olly stał tu i śpiewał przed tak ogromną publicznością. Nie chciałam zdradzać swojej obecności, jednak zanim się obejrzałam moje ręce same zaczęły do niego machać, a z ust wydobywały się krzyki 'Olly'. Gdy mój przyjaciel mnie dostrzegł w jego oczach zawitały wesołe iskierki, a na twarz wpłynął szeroki uśmiech. Wsłuchiwałam się w słowa piosenki, rozkoszując się każdym słowem śpiewanym przez chłopaka. Uważam, że to był najlepszy koncert EVER! Po nim była chwila przerwy w czasie, której Olly złapał mnie pod sceną.
- Byłeś świetny - powiedziałam i rzuciłam mu się w ramiona przy okazji całując go w policzek. Nie byłam świadoma, że ktoś przygląda się nam z oddali zaciskając pięści i trzęsąc się ze złości.
- Tylko dzięki tobie.
- To było... Było - nie mogłam znaleźć słów pasujących do opisania moich uczyć - LEGENDARY!
Olly przybił ze mną piątkę i zapytał czy zechciałabym zostać na koncercie jego przyjaciół. Na jego propozycje przysłałam z uśmiechem. Stałam z nim tyłem do sceny przypominając sobie wszystkie śmieszne wydarzenia z dzieciństwa. Po chwili usłyszałam kolejne takty zaczynającej się muzyki. Po chwili na scenę wpadła piątka chłopaków. W jednym z nich dostrzegłam Harrego a moje serce przyspieszyło. Może ze względu na jego uśmiech, który zauważyłam w momencie na scenę albo wydarzenia z poranka, które zalały mija głowę sprawiły, że się zarumieniłam. Ostatnio nie miałam czasu interesować się nowymi artystami, ale z pewnością mogłam stwierdzić, że mieli to coś. Mogłam przysiąc, że podczas jednej piosenki Harry spojrzał na mnie. Nie jak na insekta czy lekceważąco, ale tak z uczuciem. Ułamek sekundy, gdy nasze oczy skrzyżowały się w tamtym momencie. Przeszył mnie dreszcz. Pożądania? Może. Nie była pewna, co do tego uczucia. Wiedziałam, że jeśli Harry Styles zapragnął by mnie teraz pocałować oddałabym mu się bez reszty.
Musiałam się otrząsnąć!
Co ja najlepszego robiłam?! On jest od ciebie młodszy – powtarzałam sobie w
myślach. Czy ja właśnie zauroczyłam się
przyjacielem mojego przyjaciela?
Cały koncert
stałam jak na szpilkach, modląc się by szybciej dobiegł końca. Prawda była
taka, że im dłużej patrzyłam na Harrego tym bardziej chciałam powtórzyć poranne
zdarzenie. Co niekoniecznie byłoby dobrym rozwiązaniem. Harry nie zaszczycił
mnie już więcej żadnym spojrzeniem, ale to tylko dobrze dla mnie, dlatego że
nie musiałam tonąć w jego zielonych oczach. Chłopak przez cały koncert
znajdował się koło Louisa i z czegoś się razem śmieli. Może ze mnie? Gdy tak
pomyślałam, coś ukuło mnie w środku. Nagle część mojego dobrego humoru ulotniła
się. Po występie odetchnęłam z ulgą i zbierałam się do wyjścia, jednak Olly
pociągnął za kulisy. Jęknęłam z niezadowolenia, jednak Olly zdawał się tego nie
słyszeć. Nie chciałam spoglądać na Harrego, właściwie planowałam unikać go jak
tylko mogłam.
Olly
przedstawił mnie swoim przyjaciołom z One Direction. Poznałam brązowookiego
Liama, żarłoka Nialla, mulata Zayna. Louisa i Harrego nie musiał mi
przedstawiać. Chłopcy przyjęli mnie ciepło. Każdy podszedł i przytulił mnie na
powitanie, mówiąc, że już mieli dość słuchania na mój temat. Nawet Louis
podszedł i zażartował, czy nie mam w planach kolejnej zemsty a jeśli tak to,
żebym go o tym wcześniej poinformowała. Jedynie Harry stał na uboczu. Nie
podszedł, ani nie spojrzał w naszą stronę. Stał na uboczu, by po chwili
przytulić się do Louisa i odejść z nim w nieznanym mi kierunku. Postałam chwilę
i porozmawiałam z resztą zespołu. Dziwne jest to, że znałam ich od 5 minut a
rozweselili mnie jak nigdy.
- Olly?
Zbierajmy się może. Na pewno chłopcy chcą odpocząć.
- Przesadzasz
Ola – zaśmiał się mulat.
- Puścimy cię
pod warunkiem, że przyjdziesz do nas wieczorem. Robimy twitcama i będzie nam
bardzo miło, jeśli dołączysz – powiedział Liam, uśmiechając się.
Zaczerwieniłam
się.
- Będą żelki –
powiedział zachwycony Niall.
- Jeśli się
podzieli…
- On się nie
dzieli jedzeniem – zaśmiał się Zayn.
Niall walnął
go w ramię udając, że się obraża.
- To nie
prawda!!
- Niall dzieli
się jedzeniem wtedy, gdy kogoś naprawdę lubi – zaśmiał się Liam, co spotkało
się z niezadowoleniem blondyna.
- Nie słuchaj
ich Ola. Majaczą coś. Z tobą zawsze się podzielę – i jakby na potwierdzenie
tych słów przytulił mnie i pociągnął protestujących Liama oraz Zayna za sobą.
- No to
zostaliśmy sami – powiedział cicho Olly. Spojrzałam na niego. Jego
granatowo-piwne oczy uśmiechały się przyjaźnie.
- Chyba na to
wygląda – szepnęłam. Przez chwilę staliśmy tak, wpatrując się w oczy. Nie
zauważyłam, kiedy zaczęły dzielić nas minimetry. Chłopak przybliżył swoją twarz
do mojej.
- Ola? –
zapytał szukając pozwolenia w moich oczach.
- Tak Olly? –
zapytałam cicho ledwie oddychając pod wpływem emocji. Chłopak rękami
przyciągnął moją twarz bliżej swojej.
Nie wiem czy
tego chciałam. Może to emocje tego wieczoru sprawiły, że nie protestowałam albo
to, że odkąd go ujrzałam zawsze lubiłam go trochę bardziej niż innych.
- Tu jesteście - zabrzmiał głos za
mną.
Tyle na to czekalam ! swietne ! xx ♥
ReplyDeleteJeżeli będziesz mi kazala znowu czekać milion lat na kolejny rozdział to Cię zabiję.Daria
ReplyDeleteAaa jest w końcu ^^ I popieram Darie :P
ReplyDelete